Na Warmii pączki jedzono nie w tłusty czwartek, ale w zapusty. Niemal w każdym domu przygotowywano ciasto, które kładziono łyżkami na gorący tłuszcz – smalec, czy łój. Najubożsi smażyli na oleju. Tego można dowiedzieć się na zamkowych warsztatach.
„Gdy przyszły zapusty parobcy sposobili się, aby jak najwięcej pieniędzy wyłudzić od dziewcząt gospodarskich. Chwalili tedy ich piękność w domu, smagłą kibić i strój, a nade wszystko ich szczodrobliwość zapustną. Za to dziewczęta sadziły się jedna na drugą na najwyższe pochwały parobczaków zasłużyć. Gdy je parobcy przesadzali przez przygotowaną obręcz, wtedy każda dawała pieniądze i rzucała parobkom na talerz (…) która więcej dała, odbierała więcej pochwał. Potem za zarobione pieniądze urządzano wiejskie zabawy” – pisał ks. Alfons Mańkowski.
To jeden ze zwyczajów warmińskich związany z zapustami, które odbywały się na Warmii 2, 3 i 4 marca, czyli trzy dni przed środą popielcową. Były jednym z ważniejszych świąt. Kończyły czas karnawału zaczynającego się 6 stycznia w Trzech Króli.
– Zapusty symbolizowały przemianę starego w nowe, czyli odradzanie związane z wiosną – opowiada Beata Błażejewicz-Holzhey, która prowadziła warsztaty w Zamku Biskupów w Lidzbarku Warmińskim, podczas których uczestnicy poznawali zwyczaje i tradycje warmińskie. – Warmiacy w te dni bawili się ochoczo, zapusty ze swą symboliką odgrywały wówczas doniosłą rolę. Był m.in. taniec i skoki przez len – symbol wegetacji. Dziewczęta skakały wysoko, aby len wyrósł jak najwyżej.
Jak opowiadała pani Beata podczas warsztatów, zabawa zapustna była na Warmii nazywana giełdą.
– Starsi grali w karty, w zechcyka, czyli sześćdziesiąt sześć, w czarnego Piotra, w kasztelana, czasem też na pieniądze. Kto przegrał, musiał zapłacić kolejkę gorzałki lub piwa – kontynuuje Beata Błażejewicz-Holzhey. – Kobiety spędzały czas na rozmowach. Smażono też pączki.
Jak się okazuje tutaj – na Warmii – pączki jedzono nie w tłusty czwartek, ale właśnie w zapusty. Niemal w każdym domu przygotowywano ciasto, które, po wyrośnięciu, kładziono łyżkami na gorący tłuszcz – smalec, czy łój. Najubożsi smażyli na oleju. Zwyczaj smażenia pączków w tłusty czwartek pojawił się na Warmii razem z nowymi jej mieszkańcami.
Podczas zamkowych warsztatów sporo można się dowiedzieć także o tym, jak obchodzono karnawał u biskupa Ignacego Krasickiego. Doskonałym dokumentem, który nam o tym dużo opowiada jest Dyariusz z Heilsberga prowadzony przez Michała Foxa. W roku 1791 ksiądz Fox odnotował: „Wieczorem był bal en masque u Xięcia Jegomości. Po kawie bal się zaczął o szóstej. Masek było y wiele y pięknych”.
Na lidzbarskim zamku odbywały się w karnawale spotkania, koncerty, partie gier karcianych i bale. Wystawiano sztuki teatralne, w których grywał sam biskup Krasicki i zbierał gromkie oklaski.
W liście, który Książę Poetów napisał do przyjaciela A.H. Lehndorffa 15 stycznia 1783 r. czytamy o wydarzeniach z 3 stycznia owego roku, kiedy to wystawiono w zamku sztukę amatorską pt. „Patagończycy”.
Zabawne było to, że aktorzy mówili po francusku, publiczność nie rozumiała ani słowa, mimo to, jak czytamy we wspomnianym liście Ignacego Krasickiego (w którym biskup pisze z właściwym sobie dowcipem w trzeciej osobie): „oklaskiwali sztukę ponad miarę i Jego Przewielebność śnił, że odbywa wjazd do Babilonu”.
Warto wspomnieć, że w karnawale, dokładnie 3 lutego, przypadają urodziny biskupa Ignacego Krasickiego, które lidzbarski zamek uroczyście obchodzi. Święto nie ma aż takiego rozmachu, jak te za życia jubilata, ale jest imprezą cykliczną i nie brakuje dobrej zabawy oraz poczęstunku.
Nic dziwnego wszak biskup Ignacy Krasicki był bardzo gościnny, o czym możemy przeczytać w publikacji „Rezydencja lidzbarska Ignacego Krasickiego” autorstwa Krystyna Stasiewicz. Oto fragment dotyczący też karnawału: „Zima była okresem wizyt sąsiedzkich, karnawałowych bali, posiedzeń towarzyskich urozmaiconych grą w karty: kandelabra, wista, bezika. Krasicki doskonale sprawdzał się w roli czarującego gospodarza. Przy dobrze zastawionym stole, na którym nie brakowało dziczyzny, ostryg, rozmaitych owoców, kawy, czekolady bez wanilii, dobrych i win: burgunda, purpurowego, słodkiego montepulciano, uśmiechnięty biskup Ignacy zdawało się, że zapominał o kłopotach i bawił gości bella conversazione, anegdotami”.
Dzisiaj Zamek Biskupów w Lidzbarku Warmińskim także jest gościnny. Można go nie tylko zwiedzać (ma liczne, bardzo ciekawe wystawy), ale też odbywają się w nim koncerty, spotkania, konferencje, pokazy mody, sztuki teatralne, uroczystości, baaa… nawet śluby, ale też różne tematyczne warsztaty (które polecamy), a wśród nich te karnawałowe, o których wspominaliśmy. Chętnie korzystają z nich dzieci (na zdjęciach uczniowie SP 1 w Lidzbarku Warmińskim, które tworzyły karnawałowe maski i dowiedziały się dużo o tradycjach zimowych na Warmii).
Ewa Lubińska
Fot. Ewa Lubińska

