Jacek Wiśniowski burmistrzem został blisko 10 lat temu. Miasto przez ten czas bardzo się zmieniło, choć pojawiają się głosy krytyki dotyczące m.in. budowy McDonalds’a czy „ciszy” w strefie przemysłowej. Zapytaliśmy o to.
Panie burmistrzu, ma pan za sobą już dwie kadencje i stara się pan o kolejną. Czy nie czuje pan znużenia takim charakterem pracy?
– Być może istnieją włodarze, którzy siedzą całymi dniami w gabinecie popijając kawę, ale ja do nich nie należę. Mam codziennie dużo rzeczy do zrobienia i o nudzie nie może być mowy. Czasem bywam zmęczony, tak jak każdy, jednak nie samą pracą, a brakiem czasu dla mojej rodziny. Bycie burmistrzem to praca na trzy etaty, zwłaszcza w tak małym mieście.
Burmistrz nie pracuje w godzinach pracy urzędu?
– Owszem, ale i poza tymi godzinami. Nawet będąc w „cywilu” spotykam mieszkańców i z nimi rozmawiam. Lubię taki bezpośredni kontakt, bo dowiaduję się wtedy o istotnych rzeczach wymagających uwagi. Zarządzanie miastem to nie tylko wielkie sprawy czy inwestycje. Często najważniejszą sprawą dla kogoś jest poprawienie wystającej płytki w chodniku, zgoda na wycięcie drzewa, czy przestawienie śmietnika. Mieszkańcy też już wiedzą, że mogą ze mną porozmawiać o wszystkim i każdy może liczyć na moją pomoc.
A co jeśli chodzi o przedsiębiorców, którzy uważają, że budowa restauracji McDonalds wpłynie negatywnie na ich obroty?
– Warto zadać sobie pytanie dla kogo tak naprawdę konkurencją będzie taka restauracja. Czy osoby lubiące dobre, zdrowe jedzenie zaczną nagle żywić się fast foodami? Czy upadną restauracje oferujące kuchnię domową, dziczyznę, dania kuchni azjatyckiej? Oczywiście, że nie, tak jak ich obroty nie spadły, gdy w mieście otwierały się kolejne kebaby czy pizzerie. Takie punkty gastronomiczne skierowane są do innego klienta. Poza tym tego typu sieciówka będzie oferowała wiele nowych miejsc pracy skierowanych głównie do młodych. Skorzystają także sklepy sąsiedniego pasażu. Osoby spoza Lidzbarka Warmińskiego będą mogły przyjechać, zjeść i zrobić zakupy w jednym miejscu. A przy okazji odwiedzić choćby położone obok uzdrowisko. To również przyciągnie turystów.
Mówi się, że McDonalds przez 10 lat nie będzie płacił dla miasta podatku. Czy to prawda?
– Oczywiście, że nie. Będzie płacił podatek i to takiej samej wysokości jak inni podatnicy w Lidzbarku Warmińskim. Wysokość podatku będzie bardziej korzystna samemu płatnikowi, bo jest niższa niż np. w Gdańsku.
A co ze strefą ekonomiczną? W jej przygotowanie, w tym uzbrojenie terenu i budowę drogi miasto wydało ogromne pieniądze. Miały tam powstać liczne zakłady pracy, a dzieje się tam niewiele. Czy nie uważa pan tego pomysłu za nietrafiony?
– To prawda, że nasze plany zostały nieco pokrzyżowane. Przygotowując strefę, a potem sprzedając działki nie mogliśmy przewidzieć spowolnienia światowej gospodarki, które przyszło wraz z pandemią. Z inwestorami byliśmy o krok przed wbiciem pierwszej łopaty pod inwestycje, gdy światowa gospodarka się zatrzymała. Co nie znaczy, że pomysł był nietrafiony. Warto zdać sobie sprawę, że chociaż zakładów jeszcze nie ma, właściciele działek odprowadzają do miejskiej kasy podatki od gruntów. Te podatki wynoszą 500 tys. złotych rocznie, co oznacza, że inwestycja już się zwróciła i teraz generuje czyste zyski do miejskiej kasy. Wspomniałem, że jeszcze nie ma zakładów, bo to w dalszym ciągu bardzo atrakcyjne tereny inwestycyjne, które będą wykorzystane zgodnie z ich przeznaczeniem. Po każdej recesji w gospodarce następuje inwestycyjny boom, a my jako miasto jesteśmy na to przygotowani.
Co uważa pan za największy sukces pana pracy jako Burmistrza Lidzbarka Warmińskiego?
– Przez moje dwie kadencje miasto bardzo się zmieniło, co dostrzegają zarówno mieszkańcy jak i turyści. Z małego, nieco zapomnianego miasteczka Polski północno-wschodniej staliśmy się produktem rozpoznawalnym w całym kraju. Przez 10 lat zainwestowaliśmy 276 mln złotych w rozwój naszego miasta, z czego 170 mln to pozyskane, bezzwrotne dofinansowania zewnętrzne. To 179 zadań inwestycyjnych. Mamy komunikację miejską, stajemy się miastem-uzdrowiskiem z pięknymi parkami i rozwiniętą infrastrukturą, a bezrobocie osiągnęło rekordowo niski poziom. Uważam to za największy sukces i powód do dumy.
Jeśli po raz trzeci zostanie wybrany pan na fotel burmistrza, co uważa pan za najważniejszy cel kadencji?
– Moim priorytetem zawsze będzie dobro Lidzbarka Warmińskiego i jego mieszkańców. Będę dalej pozyskiwał środki zewnętrzne na rozwój naszego miasta i skupię się na poprawie jakości życia lidzbarczan. O szczegółach można przeczytać w moim programie. Powiem tylko, że praca jako Burmistrz Lidzbarka Warmińskiego to ogromne wyróżnienie, ale nie odbieram go personalnie. To zaufanie mieszkańców, że wszystko co robię, robię dla nich. Zdaję sobie z tego sprawę, że pewnego dnia przestanę być włodarzem, jednak dopóki mam możliwość zrobię co w mojej mocy, aby Lidzbark Warmiński był bogaty, nowoczesny i dobry do życia.
Dziękuję za rozmowę.
oko